Po sezonie jesiennym do dymisji podał się trener Zmuda. Jak Pan uważa, co najbardziej wpłynęło na jego decyzję?
Rawia do nowych rozgrywek przystępowała po rewelacyjnej rundzie wiosennej, dlatego była typowana na zdecydowanego faworyta do awansu. Nie udało się zatrzymać młodzieżowców, którzy skończyli wiek juniora, a największą stratą było odejście Filipa Kendzii do III- ligowego Piasta Żmigród, gdzie znalazł miejsce w podstawowej „jedenastce”. Pierwszy mecz jesiennej rundy - prowadzimy, bramka w doliczonym czasie gry i dla nas strata dwóch punktów. Kolejny pojedynek to wyjazd na mecz derbowy do Miejskiej Górki. Tradycyjnie w tych meczach wszystko się może wydarzyć. Nie pamiętam meczu ze Spartą od kilkunastu lat, aby nie podyktowano rzutu karnego przeciwko Rawii. Tak więc i w ostatnim meczu był tradycyjnie rzut karny i za dyskusję na temat podjętej przez arbitra decyzji, czerwona kartka dla zawodnika. Na szczęście, grając w osłabieniu, udało się Rawii wyrównać. Przegraliśmy w sumie trzy spotkania (Jutrosin, Czempiń, Śmigiel), trzy zremisowaliśmy (Borowo, Miejska Górka, Krobia), wygraliśmy 9 meczów. W każdym prowadziliśmy grę, a gdyby nie pogubione punkty w końcówkach (Borowo, Jutrosin, Krobia, Śmigiel), moglibyśmy być liderem. Słabszy niż oczekiwano wynik sportowy, wpłynął na nie najlepszą atmosferę w zespole, szeroka ławka też okazało się, nie cementowała zespołu. Trener Sławomir Zmuda, przed ostatnim meczem, poinformował nas o zamiarze rezygnacji. Prosiliśmy żeby się wstrzymał, proponowaliśmy inne rozwiązania. Niestety, po wygranym, ostatnim meczu rundy jesiennej, poinformował zespół, że był to ostatni mecz pod jego wodzą.
Rawia jest na podium i ma realną szansę na awans. Czy zmiana trenera była konieczna?
Zdecydowanie czeka nas trudniejsza runda wiosenna. Układ meczów - 6 w domu i 9 na wyjazdach, także nie jest naszym sprzymierzeńcem. Zmiana nastąpiła z powodu samej rezygnacji trenera. My nie chcieliśmy zmieniać szkoleniowca.
Pełny wywiad z prezesem Markiem Polowczykiem w aktualnym wydaniu "ŻR".
