Czy wyjdziesz za mnie? Jak oni się zaręczyli? Cz.I

Opublikowano:
Autor:

Czy wyjdziesz za mnie? Jak oni się zaręczyli? Cz.I - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Czy wyjdziesz za mnie?
Jak opowiadają nam znani mieszkańcy powiatu - to najważniejsze pytanie można zadać po prostu w kuchni, przy świątecznej kolacji, czy rodzinnego spotkania. Można też zostać zakoczonym podczas romantycznego weekendu, zagranicznych wakacji, czy usłyszeć upragnione „tak” nawet bez zadawania pytania. Niektórym zdarzało się nawet pisać wiersz o swoich zaręczynach. Wszyscy zgodnie zapewniają, że najważniejsze są słowa i uczucia, a nie okoliczności.
 


Daniel Ciesielski,
nauczyciel muzyki i organista w kościele pw. św. Andrzeja Boboli w Rawiczu.
Po zaręczynach napisał wiersz, który znalazł się na ślubnych zaproszeniach. „Odkurzył” go specjalnie na prośbę redakcji.
W ciepły dzień, gdy była wiosna, zaczyna się opowieść miłosna.
Daniel ujrzał swą Urszulę i pomyślał o Niej czule.
Będziesz Moja, a ja twój razem Nas połączył Chór.
Tak się potem spotykali i w tym chórze wciąż śpiewali,
A następnie były randki i buziaczki no i kwiatki,
Był pierścionek i klękanie, potem padło to pytanie:
- Czy zostaniesz żoną mą ? - spytał Daniel Ulkę swą.
Ulka lekko się spłoszyła, oczywiście się zgodziła,
No i z tego jak wieść niesie szesnastego czerwca w lecie,
odbyła się uroczystość weselna, młoda para była dzielna.
Wszyscy się doskonale bawili, sto lat młodej parze życzyli.


Piotr Jędrkowiak,
radny Rady Miejskiej w Jutrosinie.
Z moją żoną Aleksandrą to ciekawie było. Mieszkając jeszcze we Wroclawiu, poszedłem naprawić komputer jej ciotki, niespecjalnie wiedząc do kogo idę. Później od naprawy komputera przeszło jakoś szybko do spacerów po Parku Południowym. Tak sie stało, że po 3 miesiącach zmieniłem pracę i miejsce zamieszkania, co utrudniało znajomość. Ale - w lutym 2007, po pół roku tych utrudnień, postanowiłem wrócić do Wrocławia. Tego dnia, kiedy dowiedzialem sie, że mam już nową robotę, stwierdziłem, że po tych wszystkich bólach związanych z rozłąką, czas na pierścionek. Wziąłem brata, pojechaliśmy do Leszna szukać pierścionka. Ja mam kiepski gust, brat też - pomyślałem, że dwa kiepskie gusty razem wybiorą coś sensownego. I wybraliśmy. Tego samego dnia, wieczorem, pojechałem jeszcze do Wrocławia, z myślą o oświadczynach. Próbowałem nie dać jej poznać swoich zamiarów - choć gardło miałem ściśnięte, myśli jakoś się nie kleiły. I chyba sama się zorientowała, o co chodzi. Wzięła plecak, wygrzebała z niego pierścionek i założyła sama sobie na palec, dodając do tego „no, to chyba tak”. Ja nadal nie wiedziałem co powiedzieć i jak się zachować. W każdym razie - pół roku później był ślub.


Jadwiga Wycisk-Ostrowska,
radna Rady Miejskiej w Jutrosinie
Moje zaręczyny odbyły się pięknym malowniczym miejscu - w Grecji, na wyspie Korfu. W czerwcu 2014 roku zaplanowaliśmy ze znajomymi wakacje za granicą. Jedyny termin jaki nam odpowiadał to październik. Wybraliśmy Grecję. Dni mijały na opalaniu, zwiedzaniu i odpoczywaniu. Nic nie wskazywalo na to, że coś się „święci” i na dwa dni przed wyjazdem - 3 października po kolacji, kiedy pożegnaliśmy się z znajomymi, późnym wieczorem mój Dawid zapytał czy się przejdziemy. Poszliśmy wzdłuż wybrzeża i tak spacerując doszliśmy do miejsca, które było przepiękne. O wysokie klify odbijała się woda i przepięknie oświecał to wszystko księżyc. Usiedlismy sobie na jednej ze skał i Dawid pytał (a nie należy do wylewnych osób), czy go kocham. Oczywiście odpowiedziałam. Po czym ukleknął i zapytał czy zostanę jego żoną. To było ogromne zaskoczenie.


Mariusz Suchanecki,
radny rady powiatu
Można powiedzieć, że to żona mnie wybrała i sama po mnie przyszła. Gdy chodziliśmy do szkoły średniej przyszła do mnie z koleżanką zapytać, czy poszedłbym z nią na studniówkę jako osoba towarzysząca. Ktoś jej powiedział, że z nikim się nie spotykam i że będę pasował do niej wzrostem, a trzeba zaznaczyć, że moja żona jest bardzo wysoka. Zgodziłem się od razu, bo spodobała mi się. Był chyba taki „błysk w oku”. Od tego się wszystko zaczęło. Zaczęliśmy się spotykać i po czterech latach się oświadczyłem. Poprosiłem ją o rękę w święta, dokładnie w Wigilię. Najpierw zapytałem Annę, a później staroświecko poprosiłem o zgodę jej rodziców. Po kilku miesiącach pobraliśmy się, w trakcie studiów - między jedną sesją egzaminacyjną a drugą. Dziś jesteśmy po ślubie 14 lat i mamy dwóch wspaniałych synów. Cały czas mamy też kasetę ze studniówką, więc do początków naszej znajomości możemy wracać nie tylko wspomieniami.


Joanna Mazurkiewicz-Szkaradek,
radna Rady Miejskiej Gminy Rawicz
Mój Dawid milczał jak zaklęty. Mijały dni, tygodnie, miesiącem. Nawet remin ślubu mieliśmy już zarezerwowany, a oficjalnych zaręczyn nadal nie było. W końcu w pewny weekend miałam mu towarzyszyć w wyjeździe służbowym... Kompletnym zaskoczeniem było dla mnie kiedy po 3- godzinnej jeździe, zamiast do domu klienta, z którym był umówiony (podobno) podjechaliśmy pod bramy pałacu. Tam czekała na mnie kolacja we dwoje, cudownie zaplanowany weekend i upragniony pierścionek. Narzeczony musiał być dobrze przygotowany do tego wydarzenia, bo miał nawet przygotowaną walizkę z moimi ubraniami.


Wiesław Ceglarek
radny rady powiatu rawickiego
My oboje z żoną jesteśmy bardzo spontaniczni. Taka była nasza znajomość. Najpierw znaliśmy się z widzenia - pracowałem w technikum, a ona przyjmowała pacjentów w Bojanowie (jest stomatologiem - przyp. red). Kiedyś spotkaliśmy się w sklepie elektrycznym na rynku i poprosiła mnie o pomoc i od tego momentu zaczęliśmy się spotykać. Spędziliśmy razem Sylwestra. Pobraliśmy się po kilku miesiącach w poznańskim urzędzie stanu cywilnego. Jak się oświadczyłem? To było tak dawno, 35 lat temu, że prawie nie pamiętam. "Wydaje mi się, że po prostu w kuchni wyjawił, że mnie kocha i zapytał, czy wyjdę za niego, a później razem wybraliśmy pierścionek." - dopowiada Krystyna, małżonka radnego


Krzysztof Skrzypczak,
rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Rawiczu
Moja wówczas przyszła żona przyjechała na wakacje do rodziny, która mieszka w mojej miejscowości. Wpadła mi w oko i tak się poznaliśmy. Po 2,5 roku znajomości się jej oświadczyłem. Sam wybrałem i kupiłem pierścionek. Zaręczyny były bardzo tradycyjne: kwiaty, pierścionek, w obecności rodziców i rodzeństwa.

 


W przyszłym tygodniu przeczytacie romantyczne historie zaręczyn kolejnych znanych osób.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE