Helenka ma 9 miesięcy i jeszcze nigdy... nie była w domu

Opublikowano:
Autor:

Helenka ma 9 miesięcy i jeszcze nigdy... nie była w domu - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Dziewczynka cierpi na niewydolność oddechową. Ma nieprawidłową strukturę płuc. Oddycha za nią respirator. Przed Helenką długa droga w walce o zdrowie.

Helenka Wojtyczka z Jezior przyszła na świat 25 lipca ubiegłego roku.
- Był to najwspanialszy dzień dla całej naszej rodziny. Niestety, radość nie trwała długo. W drugiej dobie jej życia zaobserwowano niewydolność oddechową - wspomina Marzena Wojtyczka, mama Helenki.

Dziewczynka przez 3 miesiące była wentylowana mechanicznie, a przez 1,5 miesiąca była na tzw. CPAP - metodzie wspomagania oddychania. Jej stan bardzo się pogorszył, kiedy zaatakowały ją rotawirusy i wdała się sepsa. Helenka musiała być z powrotem zaintubowana.
- Po miesiącu została poddana zabiegowi tracheotomii (zabieg wykonywany w celu udrożnienia dróg oddechowych, polegający na otwarciu przedniej ściany tchawicy w celu umożliwienia wentylacji - przyp. red).

Zarówno w wykonanej tomografii płuc, jak i prześwietleniu rtg obraz płuc jest nieprawidłowy Helenka nie potrafiła samodzielnie pić - jej odruch ssania i przełykania zanikł, dlatego też karmiona była przez sondę. Dwa tygodnie temu miała zabieg gastrostomii, która umożliwia podawanie jej pożywienia do żołądka. Teraz po wielu miesiącach ćwiczeń mała zaczyna sama przełykać - dodaje mama Helenki.

Tak naprawdę nie do końca udało się zdiagnozować małą mieszkankę Jezior.

Jak podkreśla jej mama, dotychczasowy przebieg choroby wskazuje na zmiany przewlekłe.
- Szeroko przeprowadzona diagnostyka pozwoliła wykluczyć wadę wrodzoną serca, mukowiscydozę, niedobór alfa-1 antytrypsyny, przetokę tchawiczo-przełykową, pneumocystodozę i atypowe zapalenia płuc. Obecnie Helenka otrzymuje, po konsultacjach pulmonologicznych, steroidoterapię systemową - mówi Marzena Wojtyczka.

Helenka wymaga wspomagania oddechowego oraz dalszej diagnostyki i wielospecjalistycznej opieki: intensywnej rehabilitacji, opieki neurologopedycznej, neurologicznej, pulmonologicznej i laryngologicznej.

- Mieliśmy jechać na dalszą diagnostykę do szpitala pediatrycznego w Warszawie, ale pod koniec lutego wybuchł tam pożar. Niestety lekarze tak do końca nie wiedzą co jest Helence, bo pomimo podawanych sterydów, jej płuca się nie rozrastają - uważa Marzena Wojtyczka.

Helenka ma już 9 miesięcy, ale od chwili narodzin nawet jednego dnia nie spędziła w domu. Jej domem jest szpital w Łodzi.

- Bardzo chcielibyśmy, żeby córka wreszcie przyjechała do domu. To naszej wielkie marzenie. Dlatego szukamy lekarza anestezjologa do opieki hospicyjnej w domu. Musiałby on przyjeżdżać do nas raz w tygodniu - podkreśla Marzena Wojtyczka, która przez te 9 miesięcy praktycznie cały czas towarzyszy córce. - Siedzimy tutaj jak w więzieniu. Mała nie widziała jeszcze nic poza swoim łóżkiem i czterema ścianami pokoju. Tutaj to nawet okna nie mamy otwieranego. Mówią, że w domu dziecko też lepiej się rozwija, więc mamy nadzieję, że w końcu tam trafimy - podkreśla Marzena Wojtyczka.

Zaznacza, że zdarza się jej przyjechać do Jezior na dzień lub dwa i z powrotem wraca do Łodzi. - Jestem jeszcze na urlopie macierzyńskim, ale prawdopodobnie będą musiała zrezygnować z pracy. W tej chwili żyję życiem Helenki - dodaje Marzena Wojtyczka, która przez kilka lat aktywnie szefowała Stowarzyszeniu „Nasze Jeziora”. Tę aktywność też zawiesiła. 

Helence można pomóc wpłacając darowiznę na konto 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001 tytułem Wojtyczka, 8983.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE