Nie wszystkie salowe odzyskały swoje wynagrodzenia

Opublikowano:
Autor:

Nie wszystkie salowe odzyskały swoje wynagrodzenia - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

W maju minionego roku Szpital Powiatowy w Rawiczu rozpoczął współpracę z warszawską spółką, która wygrała przetarg na usługi sprzątania. Do wykonywania tych zadań zatrudniła mieszkanki powiatu rawickiego. Jak się okazało, z działalnością podmiotu wiązały się kłopoty - od początku firma zwlekała z wypłatą wynagrodzeń. Ostatecznie wszystkie salowe (łącznie z koordynatorem zespołu) z powodu nieuregulowania kwestii finansowych, złożyły wypowiedzenia. Nie podarowały też poprzedniemu pracodawcy zaległych wynagrodzeń.

Rawiczanki początkowo same próbowały wyegzekwować należności, ale gdy nie doczekały się konkretów, za pośrednictwem dwóch rawickich kancelarii wystąpiły na drogę sądową.

- Pozwy obejmowały nie tylko zaległe wynagrodzenia za pracę, ale też za nadgodziny i - w przypadku kilku osób - ekwiwalent za niewykorzystany urlop. Kwoty dla poszczególnych pracownic były różne. Łącznie była to pula około 40 tys. zł - wyjaśnia Wojciech Dominiak z Adwokackiej Spółki Partnerskiej MSM w Rawiczu, która występowała w imieniu 18 kobiet.

Sąd na podstawie tych pozwów sukcesywnie zaczął wystawiać nakazy zapłat. W międzyczasie dochodziły do nas informacje, że firma ma poważne kłopoty finansowe i rawicki szpital nie był jedynym, gdzie personel się zbuntował. Takich placówek było więcej, widać było, że firma jest w złej sytuacji, więc każdy dzień był tutaj na wagę złota. Jak mówi Dominiak, kancelaria MSM znalazła komornika, który okazał się właściwy do egzekucji tej spółki, co znacznie przyspieszyło sprawę. Dzięki jego skutecznej pracy, udało mu się zlokalizować wierzytelności od jednego ze szpitali i ściągnąć je.

- Po zapłacie komornik wydał postanowienie o rozdzieleniu pieniędzy. Nasze panie miały je na koncie tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Dostały swoje należności co do złotówki - zapewnia Dominiak. - Było to łącznie około 40 tys. zł samego wynagrodzenia, a 60 tys. zł z odsetkami i kosztami procesu.

Wszystko wskazywało na to, że sprawa pomyślnie zakończy się też dla osób reprezentowanych przez radcę prawnego mecenasa Marcina Depkowskiego. Zgłosiło się do niego 26 byłych pracownic warszawskiej spółki.

- 23 września minionego roku złożyliśmy pozwy w sądzie i uzyskaliśmy prawomocny nakaz zapłaty, dalej wysłano do komornika wnioski egzekucyjne i zajęto wierzytelności, m.in. Kutnowskiego Szpitala Samorządowego, który powinien zapłacić na rzecz firmy około 100 tys. zł. My mieliśmy do ściągnięcia około 80 tys. zł, więc nasze roszczenia w całości zaspokajała ich wierzytelność - informuje mec. Marcin Depkowski.

Jak relacjonuje, ustalił z prezesem kutnowskiego szpitala, że kwota ta, z uwagi na również niekorzystną kondycję finansową tej placówki, zostanie przekazana w kilku ratach - ostatnia miała być „przelana” w maju. Do tej pory udało się uzyskać jedynie pierwszą i na konta salowych trafiło średnio po 500 zł netto. W międzyczasie zmieniły się władze placówki w Kutnie. Nowy prezes zdecydował, że nie będzie nam płacił, mimo że taki obowiązek wynika z przepisów Kodeksu Postępowania Cywilnego.

- Mimo tego, rozmowy w tej sprawie zarówno z komornikiem, jak i prezesem szpitala dalej są prowadzone i miejmy nadzieję, że zakończą się pomyślnie. Póki co, sytuacja jest patowa - mówi radca.

Jeśli jednak nie dojdzie do porozumienia - jak zapowiada Depkowski - można pozwać szpital o zapłatę i wejść jak gdyby w prawa warszawskiej spółki, w stosunku do szpitala lub ostatecznie zaległe pieniądze dla pań uzyskać z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych w Poznaniu funkcjonującym przy marszałku województwa.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE