Po zakończeniu rundy jesiennej, nie do końca było jasne czy nadal będzie Pan prowadził rawicką Rawię. Jak sprawa wygląda na chwilę obecną?
Stereotypy myślowe są takie, że jak jest źle, to przypuszczenia idą w kierunku jednoosobowej odpowiedzialności trenera za wynik. Na chwilę obecną jestem szkoleniowcem Rawii, nadal trenujemy, spotykamy się dwa razy w tygodniu. Po nowym roku - 15 stycznia, wznowimy zajęcia przygotowawcze do rundy rewanżowej.
Rundę zakończyliście na odległym, czternastym miejscu. Za wami jest tylko Korona Piaski i PKS Racot. Jest to dla Pana duże rozczarowanie?
Oczywiście, założenia i plany były zdecydowanie odmienne, mierzyliśmy w wyższe partie tabeli. Jasne, że jest frustracja, słaby wynik rodzi niezadowolenie i rozczarowanie.
Przed startem obecnego sezonu do Rawicza przyszło kilku zawodników. Wydawało się, że to bardzo solidne wzmocnienia. Może Pan coś powiedzieć na ten temat?
Jesienią poprzedniego sezonu było rzeczywiście nieźle. Wiosna pokazała, że stałe straty kadrowe wyniszczają nas pod wieloma względami . Do tego przed obecnym sezonem odszedł Wojtek Bzdęga. Uzupełnienia kadrowe były niezbędne. Potrzeba wielu przeróżnych zabiegów w celu pozyskania zawodników. Przyszli do nas tacy zawodnicy jak Madera, Siniecki, Mucha, Niedźwiedź, Górkowski, Borowczyk, Maciejewski i jeszcze tuż przed zamknięciem okienka transferowego Ahmed "Luka" Abdullah. To wszystko niewątpliwie dawało podstawy do optymistycznych prognoz.
Cały wywiad w jutrzejszym wydaniu "ŻR".