Od stycznia tego roku tylko ostatnia niedziela w miesiącu jest handlową - za wyjątkiem niedziel poprzedzających Boże Narodzenie i Wielkanoc.
Co ważne, coraz częściej możemy usłyszeć opinie, że ograniczenie handlu w niedzielę powinno zostać wycofane, bo - rzekomo - nie wpłynęło to na polepszenie sytuacji na rynku. A, taki przecież był zamysł.
Rok, po wprowadzeniu przepisów ograniczających handel w niedzielę, 13 marca, w sejmie odbyła się konferencja "Ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni - podsumowanie po rocznym okresie funkcjonowania".
Argumenty wysuwali i zwolennicy, i przeciwnicy. Większość wypowiadała się jednak pozytywnie o skutkach ustawy, podnosząc, że dzięki zakazowi w sklepach, które mogą prowadzić tylko właściciele, sprzedaż wzrosła kilkukrotnie.
Ponadto, w przestrzeni słychać głosy zwolenników, którzy twierdzą, że dzięki zakazowi część pracowników może mieć przecież dzień wolny od pracy.
Są jednak dwie strony medalu. Ta druga, czyli pracodawcy, zadają pytania: „Dlaczego ja muszę pracować, a inni nie?” „Dlaczego restauracje, uczelnie dla studentów zaocznych, stacje benzynowe, itp. mają działać, gdy inni nic nie robią?”. Równie uzasadnione są inne pytania: „Dlaczego pracownicy innych branż mogą zarobić dodatkowe pieniądze za pracę w niedzielę, a handlowcom się tego zabrania?” - grzmią Pracodawcy RP w komunikacie opublikowanym w listopadzie ubiegłego roku.
A, co wy sądzicie na ten temat? Czy obecna ilość niedziel handlowych jest wystarczająca czy powinna się zwiększyć? Zachęcamy do wyrażania swoich opinii na ten temat w komentarzach.