Jutrosinianka cieszy się dobrą kondycją i chętnie wspomina swoje życie, w którym - jak twierdzi - nie narzekała na nadmiar wolnego czasu.
- Kiedy byłam nastolatką wybuchła wojna. Musiałam pójść do pracy do niemieckiego gospodarza w Konarach, w tzw. Hallerowie - opowiada. Spędziła tam całą 5-letnią okupację. - Nie mogę jednak powiedzieć, że miałam źle, bo ten akurat Niemiec nie był złym człowiekiem. Był też mądrym człowiekiem. Do mnie zawsze mówił po polsku. Z jego dziećmi chodziłam nawet do polskiej szkoły. Wszystko u niego robiłam, zwłaszcza w polu. Pasłam i doiłam też krowy - wspomina.
Po wojnie Stanisława Wieczorek pomagała rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa. Później poznała przyszłego męża Stanisława. W lutym 1946 roku wzięli ślub. Doczekali się trzech synów.
- Do pracy zawodowej nigdy nie chodziłam, bo mąż stwierdził, że on nas utrzyma. Nie wyobrażał sobie, by nasze dzieci „wychowywała” ulica. W rzeczywistości w domu było bardzo dużo pracy i nigdy się w nim nie nudziłam - przyznaje.
Dziś jutrosinianka ma 5 wnuków, 6 prawnuków i 1 praprawnuka. Więcej o jubilatce w Życiu Rawicza.