W ramach 12. kolejki ligi okręgowej Sparta Miejska Górka podejmowała w sobotę Koronę Wilkowice. Goście plasują się na przedostatnim miejscu w tabeli ligi okręgowej. Szansa na zgarnięcie trzech punktów przez ekipę Mariusza Frąckowiaka była spora.
Goście mieli niezaprzeczalny atut w postaci wzrostu. Linia obrony oraz ich napastnik o głowę przerastali miejscowych. Praktycznie wszystkie piłki, które były wrzucane na pole karne Korony, zostały wybite. Lepiej natomiast wyglądała gra po ziemi gospodarzy. Problem w tym, że szwankowała skuteczność. Do szesnastego metra Spartanie mogli wymieniać dziesiątki podań. Gdy przychodziło do strzałów, piłka do siatki wpaść nie chciała. Goście za to ograniczali się do sporadycznych kontr. Swoich szans upatrywali także we wrzutkach w pole karne Sparty, po stałych fragmentach gry.
Dopiero w końcówce meczu trafienie zanotował Bartłomiej Nowak. Wszystko wskazywało, że gospodarze są w stanie utrzymać prowadzenie do ostatniego gwizdka sędziego, a nawet podwyższyć. Niestety, to się nie udało.
W 89. minucie, po niezrozumieniu bramkarza z obrońcą Sparty, doszło do niefortunnej interwencji defensora, a piłka wpadła do siatki. Mimo doliczonych przez sędziego pięciu minut do regulaminowego czasu gry, więcej goli nie zobaczyliśmy. Korona mogła się cieszyć ze zdobycia punktu na wyjeździe. - Cały czas atakowaliśmy. Były sytuacje Pawła Kowalskiego, Edwina Marchewki czy wprowadzonego w drugiej połowie Krzysztofa Szeptuna. Niestety, nie chciało nic nam wpaść. Dobrze, że zdobyliśmy choć tę jedną bramkę, no ale drugą strzeliliśmy sobie sami - ubolewał po spotkaniu Mariusz Frąckowiak, trener Sparty.
Sparta - Korona 1:1 (0:0)
Bramki: 80' - Nowak (1:0), 89' - 1:1
Skład Sparty: Tomkiewicz - Hądzlik, Siecla, Przewoźny, Subera, Pernak (60' Żyto), Rak, Nowak (87' Warnawski), Duszak (69' Szeptun), Kowalski, Marchewka