- Wielki brud i smród - komentuje interwencję w jednym z gospodarstw w Dębnie Polskim Wiesława Pospiech, prezes stowarzyszenia "Szansa". Niewykluczone, że właścicielowi odebrane zostaną zaniedbane zwierzęta - kury, kaczki, gołębie, konia i kozła. Wniosek w tej sprawie trafił do burmistrza gminy Rawicz.
Każdy hodowca jest odpowiedzialny za wyposażenie i sprzątanie pomieszczeń przeznaczonych dla inwentarza. Ma także obowiązek zapewniania swoim podopiecznym dostępu do świeżej wody i jedzenia. Niestety, nie każdy zdaje sobie z tego sprawę.
- Pierwszy raz w Dębnie Polskim interweniowaliśmy w ubiegłym roku. Zwierzęta były zabiedzone, a koń nie miał podkutych kopyt - wspomina Wiesława Pospiech. Jednak jak podkreśla, z czasem nastąpiła tam znaczna poprawa. - Byliśmy tam potem jeszcze kilka razy. Zawsze najpierw staramy się ludziom tłumaczyć i instruować, jak powinni postępować i to jak było wtedy widać - poskutkowało - mówi.
Jak się okazało, nie na długo.
Członkowie „Szansy” do Dębna Polskiego udali się pod koniec stycznia na powtórne sprawdzenie sytuacji w gospodarstwie.
- Zastaliśmy tam obraz nędzy i rozpaczy. Przeżyliśmy szok. To była jakaś masakra. Na powierzchni zaledwie kilkudziesięciu metrów przebywała chyba z setka zwierząt - jeden wielki brud i smród - relacjonuje Wiesława Pospiech.
W efekcie stowarzyszenie złożyło doniesienie o znęcanie się nad zwierzętami do odpowiednich służb.
- Interwencja policji i lekarzy z inspekcji weterynaryjnej była błyskawiczna. Sprawa jest w toku - podkreśla Wiesława Pospiech.