Rozmowa z opiekunem Pelikana Dębno Polskie, Łukaszem Bojdo
Jak sytuacja na ławce trenerskiej Pelikana będzie wyglądać w kolejnej rundzie. Jesienią bardzo mało widzieliśmy Krzysztofa Kendzię. Czy wasza współpraca wiosną dalej będzie funkcjonować?
Na wiosnę sytuacja będzie wyglądała podobnie. Krzysztof jest trenerem, ale także jest jeszcze zawodnikiem czwartoligowej Orli Wąsosz. Jego kariera piłkarska trwa nadal i tylko jak czas mu pozwoli, tzn. mecze nie będą toczyć się w tym samym czasie, on wtedy będzie z nami na ławce. Na taką współprace się umówiliśmy i na razie to funkcjonuje dość dobrze. Oczywiście jeśli władze klubu znajdą lepsze rozwiązanie dla drużyny to ja to zrozumiem.
Nie była to dla was łatwa runda. Zmarł wieloletni kierownik Pelikana Janusz Naglak. Jego obowiązki pełnił Łukasz Skrzypczak. Jak będzie w drugiej części sezonu?
Dokładnie tak, jak powiedziałeś - runda nie była dla nas łatwa. Zmarł nasz kierownik Janusz Naglak. Jak ważną był dla nas postacią, chyba nie muszę nikomu tłumaczyć. Statystyki, zmiany, pomoc przy boisku - tym wszystkim ten działacz się zajmował. Oddawał serce dla tego klubu. Podam prosty przykład - mecz drugiej kolejki w Pakosławiu. Fajne, derbowe starcie, w którym grałem jako trener, ale niestety popełniłem duży błąd. Dokonaliśmy pięciu zmian, co jest oczywiście zabronione. W grze wywalczyliśmy punkt, ale przez tą pomyłkę zostaliśmy z niczym. Za pana Janusza tego błędu byśmy nie popełnili. Teraz na szczęście jest Łukasz Skrzypczak, który nam pomaga i też naprawdę żyje tą drużyną. Chce dużo robić dla tego klubu i takim ludziom należy się szacunek.
Pełny wywiad w aktualnym wydaniu "ŻR".