Wataha psów terroryzuje mieszkańców wioski

Opublikowano:
Autor:

Wataha psów terroryzuje mieszkańców wioski - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Co ja dziś przeżyłam! Musiałam uciekać przed watahą bezpańskich psów, które mnie zaatakowały podczas przejażdżki rowerowej - mówi oburzona mieszkanka Sów w rozmowie z dziennikarką "Życia". Twierdzi, że o problemie niejednokrotnie informowała urząd gminy.

Mieszkanka Sów mówi, że to nie pierwszy raz, kiedy musiała uciekać przed watahą psów.

- Przecież jak ta „zgraja” na mnie naskoczyła, to nie wiedziałam, co mam robić. Myślałam, że nie dam rady im uciec, a jak na złość nikogo nie było w okolicy widać. Tak się zdenerwowałam, że, wracając do domu, nie jechałam już ulicą przez wioskę, tylko prowadziłam rower przez pola - opowiada nam w rozmowie telefonicznej kobieta.

Zaznacza, że o sprawie wielokrotnie informowała urząd gminy. - Bez skutku. Czy tu musi dojść do tragedii, żeby ktoś się zainteresował tematem? - zastanawia się.

Według niej, bezpańskie psy w Sowach są istną plagą. - Jeden z nich, to już widywany jest u nas ze cztery lata. Nie wiem, co one jedzą, a może jak są głodne, to też wściekłe i agresywne. Ja lubię psy, ale to, co się tutaj dzieje, to już przesada - zaznacza.

Problem dostrzega również inna mieszkanka wioski. - Dzieci boją się iść do szkoły. Nawet my dorośli mamy strach. Kręcą się praktycznie wszędzie, wchodzą na posesję, ujadają wskutek tego nasze psy są niespokojne. Stanowią zagrożenie na drodze bo przebiegają wprost pod koła, więc o kolizję nie trudno. Okropne są też noce, gdzie chodzą i szczekają - spać się nie da. Mnożą się i nikt z tym nic nie robi - skarży się.

Uciekają właścicielom?
Jak twierdzi Kacper Krzyżosiak z Urzędu Gminy w Pakosławiu, zgłoszenia dotyczące biegających luzem, agresywnych psów w Sowach pojawiały się już kilkukrotnie.

- Po każdym ze zgłoszeń podjęta została interwencja - zapewnia urzędnik. - Zawiadomiony o sytuacji został weterynarz, który przez okres kilku dni, o różnych porach, kontrolował wskazane przez mieszkańców miejsca rzekomego przebywania watahy psów, jednak zwierząt tam nie było.

Jak twierdzi urzędnik, weterynarz rozmawiał też z mieszkańcami, dopytywał o ilość pojawiających się zwierząt oraz okres przez jaki wałęsają się po miejscowości.

- Psy pojawiają się najczęściej w okresie rui, wiosną i jesienią. Stąd można przypuszczać, że należą do okolicznych mieszkańców, są w sposób niewłaściwy zabezpieczone i pod nieobecność swoich właścicieli opuszczają teren posesji i biegają po wiosce - dodaje Kacper Krzyżosiak. Napotkane przez weterynarza zwierzęta nie były zaniedbane. Dlatego też, jak twierdzi Kacper Krzyżosiak, nie było podstaw, aby je wyłapywać.

Urząd zainterweniuje
Sytuację w Sowach monitorował również pracownik gospodarczy urzędu. - On także stwierdził, że pojawiające się tam zwierzęta nie są zaniedbane i wygłodzone oraz, że nie przebywają na ulicach miejscowości na stałe, a pojawiają się tam czasowo - mówi Kacper Krzyżosiak.

Dodaje, że w takiej sytuacji urząd nie ma podstaw, aby interweniować. - One mają właścicieli, tak więc w takim przypadku pojawienie się ich na ulicach należy zgłosić na policję - podkreśla urzędnik, zapewniając, że w przypadku tego konkretnego zgłoszenia podjęta zostanie ponowna interwencja. - Rozpoznania na miejscu dokona lekarz weterynarii oraz pracownik naszego urzędu - zaznacza.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE