Rząd zamierza w niedługim czasie wprowadzić tzw. "opłatę depozytową", która będzie doliczana do ceny produktów smarowych.
- Projekt ustawy w tej sprawie czeka teraz na zgłoszenie do Wykazu Prac Legislacyjnych i Programowych Rady Ministrów – zapowiada Jadwiga Emilewicz, wicepremier i minister rozwoju.
Pomysłodawcy uzasadniają te regulacje troską o środowisko. Zużyte oleje silnikowe są bowiem często używane do celów opałowych. Urzędnicy liczą, że dzięki wprowadzeniu nowej kaucji skutecznie uda się ograniczyć nielegalne spalanie zużytego oleju silnikowego w piecykach, a to poprawi jakość powietrza.
Proponowana maksymalna cena kaucji to 10 zł za każdy litr oleju. Na początek ma to być kwota około 4,50 zł.
Opłata będzie doliczana do ceny nowego oleju silnikowego. Kaucja nie będzie pobierana, gdy kupujący dostarczy odpowiednią ilość oleju zużytego. Systemem kaucji zostaną objęte warsztaty samochodowe, ale także sprzedawcy stacjonarni i internetowi. Ci ostatni będą mieli obowiązek wskazania klientom miejsc, gdzie mogą oddać zużyty smar i odzyskać kaucję.
- Moim zdaniem, te regulacje są skierowane przede wszystkim dla klientów indywidualnych i małych warsztacików "garażowych". W serwisach, które tak jak nasz postępują zgodnie z prawem przepracowane oleje są magazynowane zgodnie z przepisami w odpowiednich zbiornikach w wyznaczonej strefie, a następnie przekazywane profesjonalnym firmom zajmującym się utylizacją tych odpadów. - mówi Tomasz Mądry, właściciel warsztatu samochodowego Lemacar w Rawiczu.
Dodaje, że skala zwrotu zużytych olejów będzie zależała od wysokości kaucji. - Jeśli to będzie zbyt niska kwota, to kierowcy nadal będą wymieniać olej we własnym zakresie a zużyty jakoś „zagospodarują”. Będą woleli raczej stracić kilka złotych kaucji, niż tracić czas i pieniądze na dostarczenie odpadów do punktu odbioru lub na umówienie się na wizytę w serwisie. - twierdzi szef Lemacaru.
Nowa opłata miała by wejść w życie od stycznia 2021 roku.
