Mistrzowie piękności z Jutrosina

Opublikowano:
Autor:

Mistrzowie piękności z Jutrosina - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Leon, Anton i Nelson. Tak wabią się utytułowane sznaucery Marzeny i Michała Włodarczaków. To im jutrosinianie podporządkowali swoje życie.

Lista sukcesów sznaucerów z Jutrosina, zwłaszcza Leona, jest długa. Warto jednak wymienić kilka z nich, jak choćby Champion Polski i Grand Champion Polski. Takie tytuły Leon zdobył w 14 państwach europejskich, m.in. na Słowacji i Węgrzech, w Czechach, Słowenii, Rumunii, Luxemburgu, Litwie, Łotwie, Niemiec i Austrii. W kolekcji trofeów jest też tytuł interchampiona - międzynarodowego mistrza piękności.

- Ale tak naprawdę, to jest zwykły, najzwyklejszy na świecie pies. Mówią, że taki pies jak Leon trafia się raz na milion i nam się on przytrafił. Podobno Leona babcia też taka była - wychodziła na ring, żeby wygrać - uważają jego właściciele Marzena i Michał Włodarczakowie.

Są jeszcze: Anton i Nelson. - Anton, nazywany przez nas Antkiem, to całkiem inny pies niż Leon, który urodził się chyba, żeby być celebrytą, gwiazdorzyć i się pokazywać. Antek to jego istne przeciwieństwo. Idąc na ringu z Michałem robi to bardziej na zasadzie „pobawmy się”. Antek też zdobył tytuł, m.in. interchampiona, ale nie przyszło to już tak łatwo, jak z Leonem. Ewidentnie widać, że jego to nie kręci - podkreśla Marzena Włodarczak. Z jego powodu z domu musiała zniknąć kolekcja pucharów. - Antek jest alergikiem, więc musieliśmy schować trofea, na których łatwo zbierał się kurz - dodaje Marzena Włodarczak.

Nelson do Jutrosina przyjechał dwa lata temu z czeskiej hodowli.

- U Nelsona - właściwie ORIONA Alarma Beskyda widać potencjał, ale też nie taki, jak u Leona. Póki co, to bardzo rozpieszczony psiak - do tego stopnia, że czasami trudno go opanować - stwierdza Marzena Włodarczak. Jak mówi, od każdego z psów bije testosteron, ale na szczęście nie ma potrzeby ich od siebie izolować od siebie. Są bardzo zgodne. - Oczywiście, że czasami na siebie warkną, pokłócą się o coś, ale ogólnie żyją w przyjaźni - podkreśla.

Na pierwszej wystawie, na jaką pojechali do Leszna, Leon zdobył  tytuł najlepszego psa młodzieżowego, a Włodarczakowie złapali bakcyla i do tej pory przejeździli z psami całą Europę. Od tamtego momentu codzienność Włodarczyków zmieniła się o 360 stopni.

- Nasze poukładane dotąd życie stanęło na głowie i jest „ustawione” pod psy i wyjazdy na wystawy. Po 5 dniach siedzenia w papierkach, pakujemy się i wsiadamy do auta, żeby przejechać nawet 1.000 kilometrów w jedną stronę - twierdzi Marzena Włodarczak. - Tu liczy się satysfakcja i przyjemność. Nawet kupując samochód robimy to pod kątem psów. To w nim psy muszą mieć wygodnie - dopowiada Michał Włodarczak.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE