Choć komitety wyborcze miały miesiąc na usunięcie materiałów kampanijnych z przestrzeni publicznej, niektóre do ubiegłego tygodnia tego nie zrobiły.
Zgodnie z kodeksem wyborczym, termin usunięcia plakatów, bannerów i innych reklam z przestrzeni publicznej minął 21 listopada. Co prawda, większość z nich została uprzątnięta, jednak niektórzy kandydaci jeszcze w ubiegłym tygodniu spoglądali na przechodniów „prosząc” o poparcie.
Podczas ubiegłotygodniowej sesji do posprzątania plakatów wzywał burmistrz Grzegorz Kubik.
- Prosiłbym, aby komitety wyborcze sprawdziły miasto i całą gminę, czy jeszcze nie pozostały, a wiemy że pozostały, materiały wyborcze. Myślę, że gdzieś tydzień zostawmy sobie na to, żeby państwo je usunęli, chociaż termin już minął. W momencie, kiedy to nie nastąpi, to zrobią to służby miejskie, oczywiście odpłatnie ze strony komitetów - apelował i dał czas na posprzątanie jeszcze do 5 grudnia.
Tymczasem wielki billboard z jego zdjęciem… w ubiegłym tygodniu nadal wisiał przy ul. Sienkiewicza w Rawiczu. Włodarz tłumaczy to tym, że choć miał miesięczną umowę na wykorzystanie tablicy, właściciel reklamy nie zdjął.
Czy baner burmistrza będzie musiał być zdjęty?
Otóż nie. Kodeks Wyborczy w Art. 110 precyzuje, które ogłoszenia muszą zniknąć.
Nakaz zdjęcia dotyczy jedynie plakatów i haseł wyborczych, które znajdują się na obiektach będących własnością Skarbu Państwa, a tablica z billboardem Kubika jest własnością prywatną.
Podobna sytuacja jest z innymi plakatami, które wiszą na ogrodzeniach, czy ścianach prywatnych posesji.