reklama
reklama

Krążą pogłoski o likwidacji Szkoły Podstawowej. Są prawdziwe?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Władze gminy Bojanowo przygotowują analizę zarządzanych przez siebie placówek oświatowych. Jednocześnie wciąż pojawiają się pogłoski o zamiarze zamknięcia szkoły w Gościejewicach. Zapytaliśmy o to dyrektora Szkoły Podstawowej w Gościejewicach - Dariusza Sikorę.
reklama

Żadna decyzja co do szkoły, co potwierdzają także radni, nie zapadła, choć kilka tygodni temu burmistrz w rozmowie z "Życiem Rawicza" przyznał, że w kolejnych latach liczba uczniów w tej niewielkiej placówce będzie malała. Mimo to mieszkańcy dzwoniąc i pisząc do redakcji wyrażają swój niepokój związany z pogłoskami dotyczącymi szkoły. 

 

Zapytaliśmy dyrektora Szkoły Podstawowej w Gościejewicach - Dariusza Sikorę, co wie na temat przyszłości placówki i co myśli o tym, by uczniowie ewentualnie przeszli do placówki w Bojanowie.

 

Kiedy i w jakich okolicznościach dowiedział się pan o tym, że być może planowana jest likwidacja szkoły?

15 grudnia na naradzie dyrektorów obecni byli włodarze gminy. Wtedy pan burmistrz poinformował dyrektorkę bojanowskiej szkoły, że ma przygotować arkusz organizacyjny także pod nauczycieli z placówki w Gościejewicach „bo ją likwidujemy”. Miałem więc „piękne” święta po tej informacji. Od 37 lat działam w oświacie. Przyznaję, że wcześniej nigdy nie byłem związany z tą szkołą sercem i umysłem. Wystartowałem w konkursie, gdy nadarzyła się okazja. Wygrałem go i nie znając tu prawie nikogo przyszedłem. I gdy, już poznałem środowisko i szkołę, to postanowiłem, zrobić co w mojej mocy, by było tu jak najlepiej. Wydaje mi się, że się udało i mam nadzieję, że to nie z mojego powodu szkoła ma przestać działać.

Jakie, pana zdaniem, samorząd może mieć przesłanki ku temu?

Ja nie widzę żadnej. Mało tego, całkiem niedawno, w 2019 roku kurator leszczyński zalecił i uznał za dobry pomysł to, że szkoła - mając odpowiednie warunki - przejmie jeden oddział przedszkolny „pod swoje skrzydła”, i będzie on jednocześnie „przedsionkiem” dla szkoły. Wówczas uznano to za super pomysł. Wtedy przybyłoby mi około 20 dzieci, czyli cała szkoła liczyłaby około 100. Teraz się okazuje, że wszystko ma się zmienić. Całe przedszkole ma być w Bojanowie, a szkoła w Gościejewicach może w ogóle przestanie istnieć.

A może powód jest ekonomiczny. Koszty utrzymania szkoły są wysokie.

Żadna szkoła nie jest tania, bo cała oświata pochłania mnóstwo środków. Ale ja mogę jeszcze ograniczyć tu wydatki, bo szkoła jest tak piękna, że w najbliższej przyszłości nie będzie wymagała żadnych remontów. Poza tym, w ostatnich latach mocno zmniejszyły się wydatki związane z kadrą. Zamiast 17 nauczycieli jest 9 - łącznie ze mną. I uważam, że są tu świetni nauczyciele - chociażby historyk, informatyk, chemik, wuefista. Jak to zrobiłem? Dałem pieniądze na zwiększenie kwalifikacji nauczycielom, którzy się do tego nadają, którym zależy na tej pracy. W ten sposób uczą pokrewnych przedmiotów, mają pełne etaty i polityka kadrowa działa jak należy. Proszę się natomiast przyjrzeć, jak mocno rozbudowane są kadry w innych jednostkach i ile to generuje kosztów. Dla burmistrzów może szkoła jest za droga, a dla mnie to likwidacja pociągnie koszty - odprawy, nowe przeznaczenie dla budynku.

Baza, pana zdaniem, jest odpowiednia, uczniowie mają tu wiele możliwości?

Oczywiście, że tak. Szkoła znajduje się na jednym poziomie, z odrębnymi skrzydłami dla dzieci młodszych i starszych. Obecnie jest tak zadbana, że wygląda jak nowa. Sale są wyremontowane, wyposażone w nowe porządne meble, tablice interaktywne w każdej sali. Mamy bardzo dobry internet, a za chwilę będzie tu światłowód. Nic nam się nie zacina podczas nauki zdalnej. Udało nam się załatwić najnowocześniejsze laptopy dla szkoły, a wyposażenie jednej z sal o wartości 60 tys. zł wygrała uczennica zwyciężając w konkursie. Tu w normalnych czasach dzieje się tyle, co w innych szkołach - konkursy, festyny, zabawy, wycieczki, a we wszystkie te przedsięwzięcia niesamowicie włączają się rodzice. Obecnie jeden uczeń z Zaborowic, dla którego nie ma dojazdu, uczy się razem ze swoją klasą będąc w domu. To dzięki temu, że dostał do dyspozycji odpowiedni sprzęt. Siedząc w domu widzi nauczycielkę, kolegów i koleżanki i ma dostępne wszystkie materiały. Obecnie mamy do dyspozycji 52 laptopy, 25 tabletów. Dodatkowo pozyskaliśmy 1,5 tys. zł na sprzęt sportowy i 4 tys. zł na zakup książek do biblioteki.

Niegdyś zwracano uwagę na to, że końcowe wyniki osiągane przez tutejszych uczniów są dość niskie.

Bywało tak, bo mamy małą liczbę dzieci, a w tym dość dużą z orzeczeniami. Teraz już jest coraz lepiej, odnotowujemy coraz lepsze wyniki, a z matematyki mamy najlepszy wynik w powiecie rawickim. Średni wynik szkoły z matematyki na egzaminie ósmoklasisty w minionym roku to 41,82% przy średniej z gminy - 38,23%.

Przy podejmowaniu takich decyzji, bierze się też pod uwagę brak odpowiedniego zaplecza sportowego.

Sali z prawdziwego zdarzenia nie mamy, ale jest wystarczająca do prawidłowego rozwoju salka, a do tego duże boisko. Uczniowie uczą się pływania na basenie w Górze. Poza tym, nie trzeba mieć luksusów, by osiągać sukcesy, co pokazują ostatnie wyniki naszych uczniów, którzy reprezentują gminę na ogólnopolskich zawodach ustanawiając rekordy. To pokazuje, że jeśli się chce - to okoliczności nie mają znaczenia.

Co jest, według pana, zaletą nauki w tak małej szkole?

Komfort nauczania w niewielkich grupach, a także bezpieczeństwo oraz to, że każdy jeden uczeń i jego problemy są tu od razu zauważane. Wiemy, komu trzeba załatwić obiad, a komu należy się postarać o nowe buty. W dużych szkołach dzieci są anonimowe, a te z tzw. trudnych rodzin nie zawsze są akceptowane i dobrze traktowane przez rówieśników. Proszę mi powiedzieć, w jakiej szkole nauczyciele tak się interesują losem dzieci, dowożą im osobiście swoimi autami materiały do domów. Gdzie więc przy ewentualnej likwidacji placówki jest brane pod uwagę dobro dziecka? Nie jest. Nauka w dużej szkole, licznych osobowo i ciasnych klasach, raczej tym nie jest. Poza tym, wiem że funkcjonują jeszcze mniejsze szkoły niż nasza.

Czy po ewentualnej likwidacji wszyscy miejscowi nauczyciele znajdą zatrudnienie w innych szkołach?

Sprawdziłem to dokładnie i na pewno nie. Ja sobie poradzę, bo mam blisko do emerytury. Nie chciałbym już też stanowiska dyrektorskiego w innej szkole - ze względu na stan zdrowia, a przyznaję, że praca ta w przeszłości sporo zdrowia mnie kosztowała. Mam dość stresu, a chcę jeszcze pożyć dla dzieci i wnuków. Nie wiem, co czekałoby naszych pracowników obsługi, ale sprawdziłem, że w arkuszu organizacji kolejnego roku szkolnego nie przewidziano etatów dla 5 naszych nauczycieli.

Czy radni rozmawiali z panem o tych zamierzeniach?

Odkąd w gminie pojawiły się takie pogłoski, jestem przygotowany do rozmowy z każdym - poprzez wyliczenia, wszystkie dokumenty szkoły, arkusze organizacyjne, ale nikt - poza panią - nie zwrócił się do mnie z pytaniem, wątpliwościami. Prawie żaden radny - z wyjątkiem pani Bogumiły Woźniak, która była tu dyrektorem - nie zainteresował się szczegółowym audytem wykonanym w minionym roku, nikt nie zadzwonił, nie przyszedł, o nic nie zapytał, nie chciał obejrzeć szkoły.

Ja się zgodzę, że jeśli w przyszłości mocno zacznie maleć liczba uczniów, to można myśleć o stopniowym wygaszaniu placówki w kolejnych latach, ale nie wolno jej likwidować od razu. Mam nadzieję, że władze podejmą rozsądną decyzję.

 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama